Przed Wami kolejny wpis mający motywować autorkę bloga do dbania o włosy. Jako, że cały trick działa, bardzo się cieszę, że dołączyłam do akcji!Tym razem znów miałam czas i możliwość dokumentowania przebiegu zabiegów. Nie do końca pozytywne zdarzenia zakończyły się jednak happy endem;)
Tej niedzieli, jak zazwyczaj w weekend, postanowiłam dokładnie oczyścić włosy szamponem z SLS. Padło na czarne mydło Babuszki Agafii – niestety, jestem jednym z tych zwyrodnialców, co za nic sobie mają przynależność geopolityczną kosmetyku. Nieważne, że rosyjski. Jakby był hiszpański, polski czy z Seszeli i tak bym kupiła, bo działa. I bardzo sobie go chwalę, zwłaszcza, że powoli się denkuje.
Po oczyszczeniu włosów wymyśliłam sobie taką oto mieszankę, czyli w dzisiejszej nidzieli udział biorą:
Kakao, jogurt naturalny, olej jojoba i rycynowy oraz sławna już maska Isany, natomiast w roli głównej – żółtko:
W małej miseczce mieszam więc żółtko (bez błony) z łyżką kakao, łyżką jogurtu, pół łyżki oleju rycynowego i pół łyżki oleju jojoba.
Składniki zmieszałam i dodałam jeszcze trochę odżywki Isana Oil Care, mniej więcej półtorej łyżki:
Składniki zmieszałam do uzyskania jednolitej papki..
…która wylądowała na godzinę na moich świeżo umytych włosach, oczywiście pod folię i czepek.
Zaryzykowałam zmycie „odżywki DIY” samą wodą, a do ostatniego płukania użyłam płukanki z domowego octu jabłkowego. Oczywiście, obawiałam się, że na wskutek dużej ilości olejów, włosy będą po prostu tłuste… ale żeby aż tak? Na zdjęciu poniżej wysuszone suszarką:
Jak widać, bez ponownego umycia włosów nie dało się pokazać ludziom. Całe szczęście, że miałam czas, aby jeszcze raz umyć włosy. Użyłam do tego łagodniejszego mydełka cedrowego (bez SLS). Efekt tym razem bardzo pozytywnie mnie zaskoczył – ostatnio nie wiem co moim włosom do cebulek strzeli i jak się w danej chwili zachowają – ale dziś było bardzo ok:
Poza widocznym ładnym skrętem i dociążonymi końcówkami włosy są ładnie odbite od nasady, błyszczące i miękkie. Jedyny minus jest taki, że nie nakładałam po drugim myciu już żadnej odżywki – i miałam problem z rozczesaniem włosów. Mojemu T przeszkadzał tylko zapach kakao, który nawet po zmyciu szamponem nie zniknął… – a ja lubię ten zapach, zapewne już wiecie czemu;)
Ściskacze:*
Być może je lekko przeproteinowałaś kombinacją żółtka i jogurtu 🙂
Oj, chyba nie, mam wrażenie, że przeproteinowane byłyby szorskie i spuszone, a takie absolutnie nie są;)
Ślicznie Ci się kręcą końcówki 🙂
Pozdrawiam 🙂
Dziękuję:)
Pięknie się pokręciły 😉 moje włosy bardzo lubią żółtko
No to piona;)
Oj, faktycznie nie domyły się, ale efekt po drugim myciu jest bardzo dobry. Mi też podoba się ten skręt na końcach 🙂
Właśnie obawiałam się, że efektu w ogóle nie będzie po myciu, ale jest i to bardzo zauważalny! Zawsze mnie denerwowało, że moje włosy kręcą się tylko „od połowy”, ale kiedy to zaakceptowałam to też widzę w tym atut:))
Ale piękne kręciołki! 🙂
🙂