Już dawno chodziło za mną ozdobienie zwykłej, prostej i nudnej lampy z Ikei, ale dopiero ostatnio udało mi się do tego zabrać. Ba, dawno – co dziennie od kilku miesięcy nie mogłam na nią patrzeć.
Zainspirowana filmem RichWithinStyle, postanowiłam zrobić swoją wersję. Lampę już miałam od kilku miesięcy, niestety dużo większą… Przed ozdobieniem prezentowała się tak:
Miałam także klej, który po wyschnięciu jest przezroczysty, kupiony sporo wcześniej z okazji jakiejś przedświątecznej wyprzedaży w Auchan – ok. 6zł/100ml. Noszę się z zamiarem zakupu pistoletu na gorący klej – mam wrażenie, że tego typu DIY zajmowałoby wtedy mniej czasu. Jeśli chodzi o dekorację właściwą, postanowiłam użyć bibułkowch foremek na muffinki. Szukałam w różnych marketach przy okazji zakupów, po niej więcej tygodniu udało mi się kupić białe (koniecznie uparłam się na białe) w Tesco po 1,99zł/100sztuk. Są jeszcze dostępne większe, ale nie zależało mi na zwiększaniu obwodu i tak już dużej kulki, a jedynie na jej ozdobieniu.
Zamiast długopisu do zgniatania foremek używałam własnego palca wskazującego. Zgniatanie w sumie idzie całkiem szybko, po około 30 foremkach dochodzi się do wprawy.
Oklejanie zaczynamy przy krawędzi dolnego otworu lampy – tak jest wygodnie.
Nakładamy klej.
Przyklejamy foremkę i chwilkę przytrzymujemy – klejenie na ciepło eliminuje czas przytrzymywania. Ja przytrzymywałam tak długo, aż poczułam, że bibułka się zwilża, wtedy wiedziałam, że „złapało”.
W trakcie klejenia zorientowałam się, że kupiłam za mało foremek… A wydawało mi się, że wzięłam z zapasem… Na zdjęciu widać na ile wystarczyło mi 200 foremek. Jako, że kupiłam 300, zauważyłam, że braknie mi sporo do końca, więc zrobiłam sobie przerwę na spacer do sklepu.
Ostatecznie zużyłam 678 foremek na oklejenie całej lampy – nie wiem czy przyklejałam je ciasno czy luźno – starałam się wypośrodkować… Jak łatwo policzyć wszystkie foremki kosztowały niecałe 14zł. Zostało mi trochę, więc wykorzystałam je już w tradycyjny sposób…
…ale o tym może następnym razem;)
Dodam na koniec, że ugniatanie i klejenie zajęło mi 3 godziny. Nie wliczając spaceru do sklepu… Myślę, że z pistoletem na ciepły klej czas ten mógłby ulec skróceniu nawet do 1 godziny.
Efekt po bardzo mi się podoba. A co Wy o tym myślicie?
Bardzo dobry pomysł. Może kiedyś zastosuję.
🙂
Bardzo ładny klosz, chyba też taki sobie zrobię. 🙂
Pistolet na klej to bardzo dobry pomysł, ja z powodzeniem go stosuję przy swoich „pracach ręcznych”. Mogę z czystym sumieniem Ci takie rozwiązanie polecić. Pozdrawiam.
Jakiś konkretny model? Póki co rozglądam się intensywnie i czytam opinie. Ale przydałby mi się z pewnością:)