Zanim przejdę do niedzieli szczypta wyjaśnienia: na obiadokolację piekliśmy dziś pizzę. Z połowy kostki drożdży, natomiast druga połowa (zazwyczaj się marnowała) tym razem wzięła udział w akcji niedziela dla włosów – i absolutnie zdominowała. Ale po kolei.
W dzisiejszej akcji – pielęgnacji udział wzięli:
- pół kostki drożdży
- łyżka oleju kokosowego
- około dwie łyżki (bardzo około) odżywki Garnier z poprzedniej niedzieli
Zaczęłam od rozkruszenia drożdży i umieszczenia ichw łaźni wodnej.
Następnie do naczynia białego wlałam wrzątek, którym także sparzyłam okruszki. Zastosowałam tą metodę, żeby ograniczyć ilość wody potrzebną do zabicia drożdży (początkowo miały temperaturę pokojową), a i tak wyszła dosyć rzadka ciecz:
Po chwili dodałam łyżkę oleju kokosowego, który bardzo szybko w tej temperaturze się rozpuścił.
Do mojego drożdżowego rosołu dodałam odżywki, a następnie – sceptycznie – przystąpiłam do mieszania łyżką…
… którą dosyć szybko zamieniłam na spieniacz do mleka (od roku dzielnie służący mi do produkcji domowego kremu). I to było to! Mieszanie nie zajęło chyba nawet minuty. Masa połączyła się ładnie:
Choć była trochę rzadka…
Ale i gorąca! A przecież nikt nie chce sobie poparzyć głowy. Po przestygnięciu lekko zgęstniała:
I nabrała bardzo przyjemnej do nakładania na włosy konsystencji:) Wylądowała potem pod folią i czepkiem na 40 minut.
Po tym czasie umyłam włosy bardzo fajnym szamponem (opinia po 7 użyciach), wtarłam w skórę słowy wcierkę w ramach jesiennego zapuszczania i zabezpieczyłam końcówki odrobiną serum.
Włosy wysuszyłam suszarką i przeczesałam TT, zawinęłam w koczek dosłownie na 3 minuty:
Uczucia mam mieszane. Z jednej strony włosy błyszczały wręcz szalenie, stały się sprężyste, gładkie i miękkie. Z drugiej… niestety, zapach drożdży nawet po umyciu włosów lekko się na nich utrzymuje! Mi to nie przeszkadza, bo lubię drożdże, ale T stwierdził, że „coś tu chyba śmierdzi”. Najwyraźniej drożdże i kwiatki to nie najlepsza kombinacja zapachowa… Może lepiej było dodać mleka albo dżemu? To by dopiero była drożdżówka!
A Wy? Nakładałyście kiedyż drożdże na włosy? Jak wrażenia?;)
Piątka! Tak samo wykorzystuje resztę drożdży, zazwyczaj zostają albo po pizzy, albo po drożdżówkach. Dzisiaj z Shirley piekłyśmy bułeczki także podejrzewam, że w najbliższym czasie też na włosach będę gościć taką „pachnącą” maskę 😀
Swoją drogą zaskoczyłaś mnie z tym spieniaczem, super pomysł! 🙂
Włosy wyglądają na zadowolone, ładny loczek powstał na ostatnim – ostatnim zdjęciu po lewej stronie 🙂
Dziękuję i przybijam piątkę;)
Myślę, że dodatek drożdży to fajna sprawa, przy czym w przyszłości chciałabym zniwelować ich zapach, więc będzie ich mniej, albo z dodatkiem olejku eterycznego, np. kasjowego;)
Ja kiedyś robiłam maseczkę drożdżową na skalp i znacząco przyśpieszyła porost, ale zapach trochę przeszkadzał :/
Do tej pory stosowałam tylko kurację wewnętrzną drożdżami (piłam przez miesiąc) i faktycznie porost trochę ruszył, ale nie sądziłam, że zewnętrznie też to zadziała. Pewnie regularne i systematyczne stosowanie coś by dało faktycznie… Jak przetestuję substancje niwelujące zapach to rozważę opcje serii takich maseczek. Może wynikło by z tego coś ciekawego…? Np. że nie trzeba ich pić, a i tak zadziałąją – dla dziewczyn nielubiących smaku drożdży byłoby to nie lada odkrycie;)
Włosy bardzo ładnie się pofalowały i widać, że są mięciutkie, piękne 😉
:))
Aaaa drożdze mnie atakują z każdej strony, pora je kupić i zastosować maskę na sobie 🙂 A Twoje włoski są naprawdę ładne 🙂
Dziękuję:) miło mi to czytać, bo mam wrażenie, że w rzeczywistości nie wyglądają tak dobrze jak na zdjęciach…
Uważaj na drożdże, bo zapach utrzymuje się też po drugim myciu…
ojj zapach drożdży to zdecydowanie nie moje nuty zapachowe 😀 ale fajnie działa na włoski 🙂 i jak widać włoski ładnie się prezentują 🙂
No właśnie, gdyby nie zapach to byłoby rewelacyjnie…:)
Przepieknie wyszlo 🙂 Wciaz mam w planach wyprobowac drozdze i choc ja rowniez ich zapach lubie, to faktycznie otoczenie moze miec maly dylemat 😉
Myślę, że gdyby dać je tylko na skalp… Albo użyć mniejszej ilości… to może nie byłoby tak źle;)