Hej, ho!

Dawno nie pojawiło się na blogu nic kulinarnego, a zmobilizowana akcją Michała postanowiłam zakasać rękawy i pokazać Wam ciekawy sposób przyrządzania szpinaku, który być może sprawi, że pokochacie tą „trawę”;)

Pamiętam, że u mnie w domu nie przyrządzało się szpinaku. Z dzieciństwa kojarzył mi się tylko z marynarzem Papajem! Oraz z tym, że „nikt nie lubi szpinaku”. Dopóki pierwszy raz go nie przyrządziłam, właściwie nie wiedziałam czy go lubię. Było to już na studiach. Kupiłam szpinak na targu i właściwie nie miałam pojęcia jak go przyrządzić – uprzedzając pytania – nie miałam internetu, żeby zapytać wujka Googla. Słyszałam kiedyś o naleśnikach ze szpinakiem i bardzo chciałam spróbować je przyrządzić. Na mieszkaniu studenckim miałam jednak tylko jedną patelnię… i tak powstał ten przepis (jeszcze wtedy bez sosu i z innymi przyprawami), który dzisiaj zaprezentuję w minimalnie zmodyfikowanej formie.

SONY DSC

Na początek lista składników, dobrze, że spisuję po fakcie, bo moje gotowanie przeważnie jest chaotyczne (np. jednocześnie smażę cebulę, miksuję ciasto i kroję szpinak, czasami jeszcze czwartą ręką zmywam naczynia;). Na szczęście teraz mogę spokojnie je pogrupować:

Racuszki szpinakowe:

  • szpinak świeży
  • jajko lub dwa
  • pół szklanki wody
  • opcjonalnie dwie łyżki jogurtu
  • mąka (do konsystencji około 1 szklanka)
  • szczypta soli
  • olej do smażenia (tutaj oliwa + kokosowy)

Sos:

  • średnia cebula
  • oliwa
  • pojedynczy filet z kurczaka
  • przecier pomidorowy
  • przyprawy wg preferencji (u mnie pieprz, tymianek i łyżka miodu)

 

Przygotowanie

Zacznę od sosu, ponieważ sos nawet gotowy może być ciepły, natomiast racuszki najlepsze są na ciepło. Sos przygotujemy bardzo prosto: pokroimy cebulkę, zarumienimy ją na oliwie, dodamy mięso pokrojone w kosteczkę i poddusimy. Następnie zalejemy przecierem, a po lekkim odparowaniu wody przyprawimy według uznania. Ja bardzo lubię wersję ostro-słodką, właśnie z pieprzem i miodem. Właściwie za każdym razem ten sos robię nieco inaczej, pokazuję wczorajszą wersję:

sos

To by było na tyle. Możemy umyć szpinak, pokroić i zostawić do „ocieknięcia”. Teraz przejdziemy do ciasta. I tu zaskoczenie – jeśli umiecie zrobić naleśniki, to może być to dokładnie takie ciasto, tylko gęstsze (po zmieszaniu z mokrymi liśćmi trochę się rozrzedzi, trzeba to wziąć pod uwagę). Ja robię tak, że do miski wrzucam jajko, wodę, jogurt (można użyć mleka, ale akurat nie miałam, stąd ta kombinacja) i miksuję wszystko razem do dosyć gęstej konsystencji. Następnie wrzucam pocięte liście szpinaku.

racuch

Jeśli robicie to pierwszy raz możecie nieco drobniej pokroić liście, ułatwi to formowanie placuszków na patelni.

SONY DSC

No to smażymy, analogicznie do placków ziemniaczanych: rozgrzewamy (nie za mocno) olej i formujemy racuszki. Polecam szczególnie olej kokosowy (wychodzą wtedy bardzo chrupiące). Ja zmieszałam go z oliwą z oliwek dla aromatu, ale właściwie każdy olej powinien dać sobie radę. Kiedy zauważymy, że „brzegi” placuszków się rumienią, wtedy odwracamy i smażymy z odwrotnej strony. Polecam odsączyć z oleju na ręczniku kuchennym, to chyba nieprofesjonalne, ale racuszki będą dłużej chrupkie, a nie ociekające olejem.

smazenie

Tak prezentuje się gotowa potrawa – zdjęcie robione na szybko, żeby nie ostygły:

SONY DSC

Myślę, że przepis jest dosyć prosty. Co ciekawe przygotowanie tej potrawy zajęło mi mniej czasu niż pisanie tego posta…!

Chyba nie muszę pisać, że moi domownicy polubili szpinak?
A Wy, skusilibyście się na takiego zielonego racuszka?

 

 


Ps. Jeżeli jeszcze nie wzięliście udziału w akcji, a macie pomysł – nic straconego: akcja trwa do 16 stycznia 2016;)

Discomfort food
Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów

One thought on “„Discomfort-food” czyli racuszki szpinakowe z sosem pomidorowym

  1. Shirley pisze:

    Na pewno wypróbuję:D jak tylko otrząsnę się z poświątecznego lenistwa..

    1. Ev pisze:

      To świetnie! Daj koniecznie znać czy Ci smakowały:*

  2. Basia pisze:

    Smakowicie się prezentują, ale nie lubię szpinaku, więc raczej nie skorzystam

    1. Ev pisze:

      Oj… A ten przepis jest właśnie po to, żeby polubić… jeśli jednak się skusisz to daj znać czy smakowały:)

  3. wyglądają hmm intrygujaco;p

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.