Dzisiaj kolejny gadżet, tym razem bardzo kobiecy i osobisty, który jest moim hitem. LadyCup, moon cup albo po polsku kubeczek menstruacyjny to moim zdaniem rewolucja porównywalna z wynalezieniem tamponów. A może i większa…? 😉
Mój egzemplarz zamawiany był na stronie producenta, który gwarantuje jego jakość. Wiem, że na rynku dostępnych jest wiele różnych tańszych chińskich podróbek, ale osobiście bałabym się w tak delikatnej sprawie zaufać niepewnym produktom…
Kubeczka menstruacyjnego używam już od około półtorej roku… i nie wyobrażam sobie już życia bez niego (chyba, że zaniknie mi okres, ale do tego czasu jeszcze duuuużo czasu). Ostatnio obliczałam, że za mną już ponad 200 okresów. Przy czym te ostatnie są bardziej znośne. To cudo techniki dotarło do mnie razem z sympatycznym bawełnianym woreczkiem:
Wewnątrz znajdziemy produkt wyglądający mniej więcej tak:
Co to w ogóle jest i jak używać?
Jak można domyślić się z nazwy jest to rodzaj zabezpieczenia prewencyjnego przed poplamieniem bielizny i odzieży krwią menstruacyjną. To produkt nowoczesny i prosty (jak widać na zdjęciu), ekonomiczny (inwestujemy raz nawet na kilka lat*, jeżeli będziemy o niego odpowiednio dbać), ekologiczny (przez wiele miesięcy nie generuje odpadów), higieniczny (wykonany z wysokogatunkowego silikonu medycznego), bezpieczny i komfortowy.
*wg producenta nawet 15 lat
Stosuje się go właściwie analogicznie do tamponów, ale zakłada nieco inaczej – spokojnie, nie wciska się go na siłę, najpierw trzeba go zrolować tak:
albo tak:
Przy czym ja wolę sposób drugi (średnica mniejsza to łatwiej założyć).
Zakłada się go mniej głęboko niż tampony. Jest jednak pewna trudność: trzeba się tego nauczyć. Mnie opanowanie dobrego zakładania kubeczka zajęło około 3-4 okresów. Myślę, że jak ktoś jest ogarnięty to szybciej sobie tą nowinkę techniczną przyswoi, a warto. Naczytałam się w internecie sporo opinii negatywnych o tym wynalazku i skłonna byłabym im przyznać rację, gdyby nie fakt, że tego na prawdę da się nauczyć. A jeśli po wielu próbach nadal przecieka – to znaczy, że należy sięgnąć po większy rozmiar. Nie wiem dlaczego umknęło mi to wcześniej, ale rozmiary są dwa.
Jak już wspomniałam, kubeczek wykonany jest z silikonu medycznego o gładkiej powierzchni, dlatego przy przestrzeganiu pewnych zasad, o których napiszę niżej, jest to idealna alternatywa dla tamponów czy podpasek – nie pozostają na nim bakterie – a przez to, że nie absorbuje on płynów nie wprowadza żadnych zmian w środowisku naturalnym pochwy. Znacie to uczucie, gdy wyciąga się suchy jeszcze tampon? Kiedyś nabawiłam się przez to otarcia i infekcji. Teraz można o tym szczęśliwie zapomnieć:) Przy tym można go stosować aż do 12 godzin. Sama nigdy nie stosowałam go powyżej 10 godzin, ale na pewno też zadziała – przy czym wiadomo, że na początku okresu, gdy krwi jest dużo, trzeba go wypróżniać częściej.
Możecie także pobrać pdf z instrukcją po polsku na tej stronie, na pewno będzie w nim więcej informacji. Jeżeli macie jakieś pytania to nie wahajcie się ich zadać w komentarzu.
Jak dbać o LadyCup?
- Po pierwsze nie używany przechowywać czystego w czystym, przewiewnym woreczku dołączonym do zestawu.
- Przed i po każdym użyciu należy kubeczek wyczyścić. W instrukcji znajdziemy informację, że można wytrzeć papierem lub przemyć wodą jeżeli akurat nie możemy umyć mydłem. Ja mój kubeczek za każdym razem myję wodą z mydłem lub czystą wodą, a przed założeniem dokładnie wycieram – z doświadczenia – wtedy lepiej się „trzyma”.
- Dezynfekcja i sterylizacja po i przed każdym okresem.
Z ostatnim podpunktem jest trochę zabawy. Sama postępuję w ten sposób, że najpierw umieszczam kubeczek w garnuszku z gotującą się wodą na ok. 10-15 minut (wygotowuję), a następnie rozpuszczam część tabletki do sterylizacji w dużej szklance lub słoiku (pozostałą część tabletki szczelnie pakuję i zostawiam na kolejny raz). Używam tabletek ze zdjęcia:
W roztworze trzymam kubeczek według zaleceń 15 minut. Po tym czasie wycieram i umieszczam w bawełnianej saszetce. Co do mycia tego woreczka – najlepiej to robić gdy ma się okres, bo wtedy kubeczek jest w innym miejscu, a woreczek spokojnie wyschnie;)
Póki co, jak mogłyście przeczytać wyżej, jestem niesamowicie zadowolona.
Słyszałyście już o takim wynalazku? Używacie? Jak Wasze wrażenia?
=
No, muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś:)
słyszałam jakiś czas temu i byłam bardzo zdumiona. ale jak się zastanowić to całkiem sensowny pomysł.
mam tylko takie głupie pytanie 😉 czy jak się już zbierze trochę krwi to ona nie chlupie np. podczas skakania? 😉
Nie:) kompletnie nic nie czuć. Jak się przepełnia to czuć jak się „odkleja”- znaczy po pewnym czasie bardziej się go „czuje” czy jest ok czy już jest tam dużo krwi. Generalnie ja się bardzo z niego cieszę, ale musiałam się go nauczyć…
Slyszalam o nim i wciaz zastanawiam sie nad kupnem. Chyba jednak wyprobuje 🙂