Hej, ho!
Dawno nie było nic nowego, ale mam nadzieję, że tym, którzy czekali na ten wpis, wynagrodzi on ten czas. Nie owijając w bawełnę przejdę do tematu, a na samym końcu zdradzę Wam co mnie ostatnio zajmuje i na co się zanosi – już wkrótce. No to zaczynamy!
Formę do odlewu wyrzeźbiłam w plastelinie i utrwaliłam w gipsie, ale można do tego użyć także modelu w plastelinie lub innym materiale. Przykładowo w masie z zimnej porcelany, można wyrzeźbić w mydle, a nawet ziemniaku. Potrzebujemy jej tylko na chwilkę. Jeżeli chcemy wykonać więcej foremek to możemy w gotowej formie odlać sobie nowy, identyczny model.
Jeśli mamy już model, możemy przygotować sobie stanowisko odlewania. Ja w tym celu zrobiłam silikonowi barierę z plasteliny – to najszybszy sposób i daje możliwość dokładnego dociśnięcia brzegów do podkładki. Trzeba to zrobić bardzo szczelnie, żeby silikon w trakcie wlewania nam nie „uciekał”. Odległość od ścianek modelu do ścianek z plasteliny wyznacza nam grubość formy. Ścianki muszą być odpowiednio wyższe od modelu. Dobrze jest na tym etapie zaznaczyć sobie wysokość planowanej formy na ściance od wewnątrz np. nacięciem, ponieważ silikon nie jest przezroczysty i potem będzie trudno to określić.
Teraz, kiedy to piszę, wiem, że forma z tego konkretnego silikonu mogłaby być nawet o jedną trzecią cieńsza… Użyłam silikonu spożywczego (to znaczy dopuszczonego do kontaktu z żywnością. Taki silikon jest nieco sztywniejszy od modelarskiego, z którym mam znacznie więcej doświadczenia. Pracuje się nim identycznie, chociaż różnica w cenie jest znacząca. Za moje pół kilo silikonu zapłaciłam około stu złotych. To sporo, zważywszy na fakt, że udało mi się z niego odlać tylko sześć, w dodatku dosyć małych foremek.
Przygotowując silikon, konieczne jest połączenie w odpowiedniej wagowej proporcji masy i katalizatora. Producent podaje stosunek wagowy 10:1. Do odlania dwóch foremek użyłam 160 gramów masy i 16 gramów utwardzacza:
Ilość robiona „na oko” okazała się w sam raz. Jeśli nie jesteście pewni ile silikonu użyć, a wasza forma na to pozwala, można zmierzyć objętość wody, zaznaczyć jej poziom w miseczce, wylać wodę (i osuszyć miskę) i do zaznaczonego poziomu nalać silikonu (ważąc jednocześnie). Potem wystarczy dodać utwardzacz odpowiedniej ilości dokładnie wymieszać. Pisząc dokładnie mam na myśli: mieszanie dwa razy dłużej niż nam się wydaje. Niektórzy producenci zalecają przelanie masy do nowej czystej miseczki i ponowne dokładne jej zmieszanie. Pamiętajmy, aby nie mieszać tylko w środku, ale dokładnie po ściankach. Dobrze do tego nadadzą się miseczki gumowe (np. takie jak na zdjęciu).
Gdy już nasz silikon jest dobrze zmieszany, wlewamy go do formy. Można go „wklepać” w zakamarki szpachelką lub pędzlem, ale nie jest to konieczne. Trzeba uważać, aby nie przesunąć modelu leżącego wewnątrz (żeby ścianki były równej grubości).
Po zalaniu pozostawiamy silikon do zsieciowania – i tutaj zależy jak zaleca producent. Niektóre silikony zwiążą w 4 godziny, inne potrzebują nawet doby. Warto na początku przypilnować czy masa nie „ucieka”. Jeśli tylko lekko wciekła pod model to nic się nie dzieje, poradzimy sobie nożyczkami.
Jeśli silikon dobrze zastygł (nie jest lepki), usuwamy otaczającą model plastelinę i obcinamy zewnętrzne krawędzie. Wewnętrzne obetniemy po wyjęciu modelu z formy:
Zewnętrznymi nie musimy się jakoś szczególnie przejmować, przecież liczy się wnętrze;) Zobaczmy więc jak forma wygląda od środka:
Jak widać na powyższym nagraniu, foremka bez problemu schodzi. Jakość jest jaka jest i zdejmuję formę prawą ręką, bo lewa nagrywa telefonem. Nie pytajcie jak nagrałam zalewanie formy…
Model i foremka prezentują się tak:
Jest to mój autorski pomysł na wykorzystanie haftu łemkowskiego i przetransponowanie go na formą przestrzenną. Wszelkie prawa zastrzeżone.
I teraz coś, na co wszyscy zapewne czekali. Mydełka wyjęte z tej formy prezentują się tak:
Każde według innego przepisu.
Mydełka jadą ze mną jako materiały promujące bloga na tegoroczny Bass Camp, więc jeśli również się wybieracie to koniecznie zabierzcie kilka własnych mydełek na wymianę! Zdradzę Wam także, że podczas festiwalu poprowadzę warsztaty robienia domowych kosmetyków – odbędą się one dzięki uprzejmości i wsparciu sklepu Zrób Sobie Krem.
Trzymajcie kciuki, aby pogoda dopisała!
Moja koleżanka robi w domu takie mydełka, rewelacyjna sprawa. Takie mydełka mogą być ciekawym pomysłem na prezent 😉
To wspaniale 🙂 Na pewno są unikatowym prezentem 🙂
Obiecałam, że odwiedzę Twój blog i musze przyznać, że mnie bardzo przekonał 😉 będę zaglądać częściej 🙂
Dziękuję Asiu 🙂 Bardzo mi miło 🙂 mam nadzieję, że od przyszłego miesiąca i ja będę tu częściej zaglądać i ruszę wreszcie z nowymi wpisami, bo już mi zaczyna brakować pisania 🙂