Hej, ho!
Wzięło mnie dziś na wspomnienia spaceru, który miał miejsce na początku wiosny. Był piękny, rześki i słoneczny dzień. Owady jeszcze spały, ale rośliny leśne zaczęły budzić się do życia. Podczas spaceru natrafiłam właśnie na bogato obrośnięty owocami krzew dzikiej róży – nie omieszkałam się nimi nie poczęstować, pamiętając oczywiście o tym, by sporo pozostawić. Z zebranych owoców przyrządziłam nalewkę, a proces jej powstawania krok po kroku zaraz opiszę.
Z dzikiej róży, zarówno z kwiatów, jak i z owoców można robić dżemy oraz herbatki. To niesamowita roślina, zawierająca duże ilości dobrze przyswajalnej witaminy C. Przetwory z owoców dzikiej róży wzmacniają organizm w okresie przeziębieniowym, poprawią krążenie i wspomogą układ pokarmowy, szczególnie nerki i wątrobę. A do tego mają niesamowity aromat!
Owoce zbierałam na spacerze do miseczki, leżą na dnie i wydaje się jakby było ich niewiele, są lekko „wysuszone”, ale aromatyczne i mocno czerwone:
Owoce musimy porządnie umyć na sicie.
Po wyszypułkowaniu umieszczamy je w słoiku i zalewamy spirytusem. Jak widać alkohol niemal od razu zabarwia się na pomarańczowo i mętnieje:
Zostawiamy go na miesiąc, od czasu do czasu wstrząsając. Po miesiącu płyn barwi się na intensywny, bardzo ładny kolor:
Przecedzimy go na sicie i przefiltrujemy przez filtr do herbaty, aby pozbyć się mętów i „włosków”:
Jak widać na zdjęciu poniżej, otrzymaliśmy około pół litra płynu i pół litra owoców:
Owoce przesypujemy cukrem – ja oczywiście zasypałam brązowym:
Zostawiamy owoce w cukrze na dwa – trzy tygodnie, co jakiś czas wstrząsając. Po tym czasie owoce puszczają sok:
Ponownie odcedzamy je na sicie. Aby odciekły trzeba trochę poczekać…
Gdy już płyn przestał kapać, przelałam jeszcze owoce minimalną ilością wody (1/4 szklanki):
Owoce wyrzucamy, a otrzymaną mętną ciecz musimy jeszcze przefiltrować:
To nie koniec – teraz trzeba poczekać jeszcze kilka miesięcy, aż nalewka „dojrzeje”. Optymalnie byłoby pół roku…
Jeszcze pokażę Wam kilka zdjęć z lasu, na zachętę. Zrobione telefonem, niestety, ale co nieco widać. Fiołek leśny:
Nawłoć (meksykańska):
Zawilec gajowy:
To co, kiedy idziecie na spacer?
Trafiłem na tą stronę bo szukałem czegoś więcej o neocube, ale widzę że i przepisy na ciekawe naleweczki są. 🙂
Mało tego, będą się pojawiać nowe przepisy;)